Od wielu lat naukowcy starają się badać dietę wegetariańską. Sprawdzają, czy rzeczywiście jest ona tak zdrowa, jak to twierdzą jej zwolennicy, czyli osoby, które z własnego wyboru i w pełni świadomie zrezygnowały całkowicie z jedzenia mięsa. Taka całkowita rezygnacja bywa jednak niezwykle trudna.
Aby ułatwić więc ludziom odzwyczajenie się od mięsa stworzono więc zupełnie nowy model żywienia, jakim jest flexitarianizm. Teoretycznie nie zabrania on całkowicie jedzenia smażonego kurczaka czy tradycyjnych polskich schabowych, ale zakłada, że tego typu dania musza być bardzo mocno ograniczone. Czy jednak niejedzenie mięsa jest w ogóle zdrowe? Czy warto starać się z niego zrezygnować wyłącznie z myślą o własnym organizmie? To oczywiste, że dla środowiska i natury lepiej by było, gdyby ludzie rzeczywiście tego mięsa nie jedli, ale jak to się ma do kwestii typowo zdrowotnych?
Spożycie mięsa nie jest wcale tak zdrowe i fajne, jak to się ludziom wydaje. Nadmiar tego rodzaju produktów w diecie może prowadzić do wystąpienia licznych chorób. Zwłaszcza tych związanych z układem sercowo-naczyniowym. Otóż w mięsie, przede wszystkim mięsie wieprzowym, występuje olbrzymia ilość tłuszczu nasyconego, który niestety zatyka naczynia krwionośne i przez to uniemożliwia swobodny przepływ krwi. Efekt? W wyniku nawet częściowego zatkania naczyń krwionośnych może dojść do rozwoju miażdżycy, która wymaga już albo niemalże dożywotniego przyjmowania różnych środków farmakologicznych, albo… nierzadko kończy się po prostu śmiercią. Dieta flexitariańska jest więc dietą zdrową i nie ma co się z tym kłócić.
Z jej pomocą człowiek zaczyna ograniczać mięso, a już samo to ograniczenie sprawia, że momentalnie staje się mniej narażony na jakże groźne choroby układu sercowo-naczyniowego. Dieta flexitariańska zazwyczaj zawiera też dużo więcej warzyw, owoców i innych produktów roślinnych niżeli różne diety „tradycyjne”.
A dzięki temu również staje się zdrowsza. Warto więc na nią przejść choćby po to, by zadbać o samego siebie.